mgr Agnieszka Tomkalska-Bednarska

Kariera statyn

Statyny mają niezwykle korzystny wpływ na nasz organizm i są bezpieczne. Czy to oznacza, że każdy po czterdziestce, jak sugerują niektórzy specjaliści, powinien je łykać? Bez nich trudno dziś sobie wyobrazić współczesną kardiologię. Zdają się być niemal panaceum na choroby układu krążenia. Prof. Rory Collins z Uniwersytetu w Oksfordzie nazwał je nawet „nową aspiryną”. Skutecznie zmniejszają zawartość cholesterolu, głównego winowajcy miażdżycy. Obniżają ciśnienie, redukują stężenie trójglicerydów i nieznacznie podwyższają poziom dobrego cholesterolu.

Dzięki tak wielostronnemu ich działaniu wiele osób uniknęło zawału serca lub udaru mózgu. Nic dziwnego, że statyny od kilku lat należą do najlepiej na świecie sprzedającej się grupy leków. W 2004 roku wydano na nie 26 miliardów dolarów i, jak wynika ze wstępnych danych, w kolejnych latach producenci mają jeszcze większe powody do radości.

Trudne początki

Pozytywny wpływ statyn na nasz organizm potwierdziło przed pięcioma laty badanie ASCOT (Anglo-Scandinavian Cardiac Outcomes Trial). Prowadzili je naukowcy brytyjscy, m.in. z Uniwersytetu w Oksfordzie, oraz skandynawscy, m.in. ze Szpitala Uniwersyteckiego Karolinska w Sztokholmie – instytucji, która przyznaje Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii. Testy objęły prawie 20 tysięcy osób chorych na nadciśnienie, których podzielono na dwie grupy: połowa przyjmowała placebo, pozostali – jedną ze statyn. Wśród osób, które przyjmowały lek, udar mózgu zdarzał się o 27% rzadziej niż w grupie zażywających obojętne placebo. Liczba zgonów z powodu zawału lub chorób układu krążenia była aż o 36% mniejsza. O 21% mniej trzeba było przeprowadzić zabiegów kardiologicznych, m. in. angioplastyki, która udrażnia naczynia krwionośne.

Mimo tych ogromnych zalet początki stosowania statyn nie były jednak łatwe i nic nie zapowiadało ich błyskotliwej kariery. Pierwsza statyna, która pojawiła się w USA (1987 rok), została chłodno przyjęta przez lekarzy i pacjentów. Obawiano się przede wszystkim jej działania ubocznego. Lęk był tym większy, że w badaniach klinicznych, które są prowadzone przed zarejestrowaniem każdego preparatu, nie stwierdzano żadnych poważnych objawów niepożądanych. Jedynie po dłuższym ich stosowaniu sporadycznie pojawiały się zaburzenia pracy wątroby. Niektórzy pacjenci skarżyli się także na bóle głowy i bezsenność. W tak rewelacyjne wyniki wielu lekarzy nie chciało uwierzyć. Przełom nastąpił dopiero w 1994 roku, kiedy opublikowano wyniki badań 4S (Scandinavian Simwastatin Survival Study). Wykazały one, nie pozostawiając cienia wątpliwości, że statyny poprawiają stan chorych z miażdżycą naczyń wieńcowych i chronią przed kolejnym zawałem serca. Prowadzone dalej badania dowiodły, że zapobiegają one także oderwaniu się blaszki miażdżycowej, co może stać się przyczyną udaru mózgu lub zawału serca oraz poprawiają działanie śródbłonka naczyniowego i modyfikują proces krzepnięcia. Skoro zatem statyny mają tak zbawienny wpływ na naczynia krwionośne, nic dziwnego, że zaczęto sprawdzać ich przydatność w leczeniu choroby Alzheimera, do powstania której dochodzi w wyniku pogorszenia stanu ukrwienia mózgu. Okazało się, że statyny mogą zapobiegać także tej chorobie. W wywiadzie dla miesięcznika „Charaktery” prof. Jerzy Vetulani z Zakładu Biochemii krakowskiego Instytutu Farmakologii PAN przyznał, że osoby regularnie przyjmujące środki na obniżenie poziomu cholesterolu z grupy statyn zapadają rzadziej na Alzheimera.

Czy łykać profilaktycznie?

Kardiolodzy zastanawiają się nawet, czy w obecnych czasach, gdy tak trudno namówić ludzi na zmianę dietę i aktywność fizyczną, nie zalecać częściej statyn. Tym bardziej, że lek ten może obniżyć liczbę zawałów serca i udarów mózgu już u osób po czterdziestce. Istotnym argumentem „za” jest też ich bezpieczeństwo. Zaburzenia pracy wątroby zdarzają się u 1% osób zażywających te preparaty. Więcej pacjentów – bo co piąty skarży się na bóle mięśni oraz ich osłabienie, ale lekarze zwracają uwagę, że podobne kłopoty mają osoby zażywające placebo.

Badania wykazały jednak, że większe korzyści z przyjmowania statyn odniosą osoby, które już są zagrożone chorobami układu naczyniowo-sercowego niż ludzie zdrowi. A zatem ci pacjenci, którzy mają cukrzycę typu 2, miażdżycę tętnic obwodowych, są otyli, palą papierosy lub w ich bliskiej rodzinie jest ktoś, u kogo poniżej 55. roku życia stwierdzono chorobę niedokrwienną serca. Tego typu czynniki ryzyka, grożące dolegliwościami serca i naczyń krwionośnych pojawiają się u kobiet między 50. a 60. rokiem życia, u mężczyzn już po czterdziestce (dotyczy to aż 85% panów). Dlatego część specjalistów uważa, że wszyscy mężczyźni, którzy ukończyli 40 lat, powinni profilaktycznie łykać statyny. Kobiety mogłyby zacząć terapię nieco później. Jak wykazało badanie Clinical Trial Service Unit (opublikowane w prestiżowym czasopiśmie medycznym „The Lancet”) przeprowadzone przez specjalistów z uniwersytetu w Oksfordzie, im dłużej statyny są stosowane, tym ich pozytywny wpływ na organizm jest większy. Na tym nie kończą się zalety tych leków. Mają one działanie przeciwzapalne, co sprawia, że mogą być przydatne dla osób z wieloma innymi dolegliwościami: reumatoidalnym zapaleniem stawów czy stwardnieniem rozsianym. Niektóre badania sugerują, że powstrzymują także rozwój pewnych infekcji wirusowych, i to tak poważnych, jak zapalenie wątroby typu C oraz HIV.

Czy rzeczywiście jest możliwe, by jakiś lek stał się panaceum na bolączki XXI wieku? Entuzjaści przekonują, że tak i pokazują wyniki kolejnych badań, które udowadniają niezwykłe możliwości statyn. Wynika z nich, że mogą one chronić przed nowotworami, wzmacniają kości, zapobiegają przed odrzuceniem przeszczepu. Sceptycy przypominają jednak, że badania na zwierzętach czy kliniczne na ludziach są prowadzone w specjalnych warunkach. Oznacza to, że ich wyniki nie zawsze sprawdzają się w codziennej praktyce lekarskiej. Nieznane są odległe objawy niepożądane. Przykładem może tu być wiele leków (np. przeciwbólowy vioxx czy obniżający poziom cholesterolu lipobay), które mimo iż przeszły dokładne badania kliniczne, musiały zostać wycofane z rynku, ze względu na groźne działanie zaobserwowane dopiero po kilku latach stosowania. Na razie więc spór, czy rozszerzyć zakres stosowania statyn, nie został rozstrzygnięty.

Działanie statyn

W laboratoriach trwają intensywne badania, które mają ustalić, czy i kiedy leczenie statynami może przynieść korzyść. Na razie wykazano, że specyfiki te mają różnorodne działanie. Oto najistotniejsze z nich: * obniżają stężenie cholesterolu oraz innych tłuszczy, zmniejszając ich nagromadzenie w ścianie naczynia. Nadmiar tych substancji prowadzi do rozwoju miażdżycy; * zmniejszają ciśnienie – mechanizm tego działania nie został jeszcze poznany; * hamują odczyn zapalny – redukują liczbę komórek zapalnych w blaszce miażdżycowej. Efektem może być ograniczenie stężenia białka C-reaktywnego (gdy jest go za dużo, rośnie ryzyko zawałów serca); * zwiększają zawartość kolagenu w blaszce miażdżycowej, dzięki temu staje się ona bardziej wytrzymała na pęknięcie; * usprawniają pracę komórek śródbłonka wyściełającego naczynia krwionośne. Wpływają na wzrost wydzielania tlenku azotu, odpowiedzialnego za rozkurcz naczynia krwionośnego, oraz spadek produkcji endoteliny, obkurczającej je. Dzięki temu dochodzi do stabilizacji blaszki miażdżycowej i zwiększa się elastyczność naczynia; * zapobiegają powstawaniu skrzepów krwi w obrębie blaszki miażdżycowej; * chronią przed udarami mózgu oraz zmniejszają o prawie jedną trzecią obszar objęty niedokrwieniem; * zapobiegają ponownemu zamknięciu naczyń krwionośnych po angioplastyce (zabieg usprawniający przepływ krwi) i wszczepieniu stentów, czyli delikatnego rusztowania podtrzymującego ściany naczynia krwionośnego; * nasilają tworzenie komórek budujących kości. Wstępne obserwacje wykazały, że statyny zwiększyły gęstość kości o 10%, dzięki czemu ryzyko złamań zmalało o 50%, a kości udowej o 90%; * mogą zabezpieczać przed nowotworami. Badanie 4S dowiodło, że osoby przyjmujące statyny rzadziej zapadają na różnego rodzaju nowotwory. Prawdopodobnie lek przyspiesza apoptozę, czyli programowaną śmierć komórki, która albo jest zbyt stara, aby się dalej dzielić, albo powstał w niej defekt, przez co dalsze jej namnażanie doprowadziłoby do powstania chorej tkanki; * wpływają na komórki układu odpornościowego: hamują aktywność limfocytów, których zadaniem jest niszczenie obcych komórek. Dzięki temu organizm chorych, którym przeszczepiono serce i podawano statyny, rzadziej odrzucał przeszczep.

autor: Dorota Reinisch

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Dla aktywnych diabetyków

Wciąż za mało wiemy o cukrzycy, która przez lekarzy nazywana jest epidemią XXI wieku. Występuje ona nie tylko u ludzi, lecz także u zwierząt. Co ...

czytaj więcej

W trosce o zdrowe serce

Czerw 25, 2014 Choroby metaboliczne

Inicjatorem kampanii „Żyć zdrowym życiem” jest KRKA Polska. Początkowo akcja koncentrowała się na problemach zdrowia psychicznego, obecnie poszerzona została o zagadnienia kardiologiczne.

czytaj więcej