mgr Agnieszka Tomkalska-Bednarska

Rak boi się wysiłku

Jeżeli w najbliższym czasie nie zadbasz o większą porcję ruchu, masz niewielkie szanse umknąć chorobie nowotworowej. Co trzecia osoba po 40 roku życia, prowadząca siedzący tryb życia w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu lat dowie się że ma raka

Rak boi się wysiłku

Błędy w sposobie odżywiania, lekceważenie zasad zdrowego stylu życia, nadkonsumpcja wysokoprzetworzonej żywności, braki jakościowe w diecie – to wszystko powoduje że każdego dnia w Polsce ponad 300 osób dowiaduje się, że ma raka. Tłumaczymy to na wiele sposobów – życie w stresie, geny, utrudniony dostęp do zdrowych i świeżych pokarmów, chemia w żywności. To wszystko prawda. Obecny postęp cywilizacji wymusza na nas wiele zachowań antyzdrowotnych, powoduje że nie zawsze jesteśmy w stanie trzymać się ścisłych reguł i zasad. Ale pamiętajmy, że są także elementy zdrowego stylu życia nie wymagające od nas aż tak wiele czasu i wyrzeczeń, a mimo to mające ogromny wpływ na zdrowie naszego organizmu. Najważniejszym z nich jest aktywność fizyczna. Systematyczne ćwiczenia sportowe powodują, że wiele innych potencjalnych czynników promujących rozwój raka, po prostu przestaje zagrażać naszemu organizmowi. Wystarczy 30 minut zwiększonego ruchu dziennie, by o 30% zmniejszyć ryzyko rozwoju raka sutka i narządów rodnych u kobiet, raka prostaty u mężczyzn oraz niebezpiecznych typów nowotworu jelita grubego. Jak wykazują badania, systematyczna aktywność fizyczna jest jednym z najskuteczniejszych czynników hamujących inicjację i rozwój zmian rakowych w organizmie człowieka.

Ruch redukuje nadwagę

W przypadku osób otyłych, ryzyko rozwoju nowotworu wzrasta o ponad 50% u mężczyzn i 60% u kobiet. Również nadmierne otłuszczenie ciała w okolicy brzucha zwiększa ryzyko rozwoju ognisk nowotworowych w różnych częściach ciała. Jednym z powodów jest to, że w nadwadze dochodzi do niebezpiecznych zaburzeń w produkcji i wydzielaniu insuliny. Do najważniejszych zadań tego hormonu należy obniżanie poziomu cukru we krwi po spożyciu posiłku. Kiedy w organizmie gromadzi się nadmiar tłuszczu, szczególnie w okolicy brzucha, do krwiobiegu przedostają się duże ilości kwasów tłuszczowych, które utrudniają pracę insulinie. Organizm próbując przełamać blokadę, wydziela coraz większe ilości tego hormonu, co prowadzi do rozwoju tzw. zjawiska hiperinsulinemii. Komórki, broniąc się przed dużą ilością insuliny, która w nadmiarze staje się dla nich toksyczna, przestają z nią współdziałać (insulinooporność). Obrona komórek przed nadmiarem insuliny nie jest przypadkowa, bowiem hormon ten zaliczany jest do kluczowych czynników pobudzających wzrost ognisk nowotworowych. Badania dowodzą, że istnieje ścisły związek pomiędzy hiperinsulinemią a zwiększeniem raka sutka, jelita grubego i prostaty. Jak się okazuje, systematyczny trening fizyczny, zapobiega rozwojowi insulinoporności i powoduje że komórki naszego ciała są bardziej przyjaznie nastawione na działanie insuliny. Organizm także łatwiej neutralizuje jej nadmiar w krwiobiegu. Jak wynika z badań ryzyko zachorowania na raka jest o 30-40% mniejsze u ludzi aktywnych w porównaniu do osób prowadzących siedzący tryb życia , przy czym im większy poziom aktywności, tym ryzyko zapadalności na nowotwór jest mniejsze.

Komórki tłuszczowe mogą sprzyjać nowotworom

Głównie za sprawą produkowanej przez nie leptyny – specjalnego białka biorącego między innymi udział w regulacji mechanizmu łaknienia. Leptyna pełni rolę specyficznego przekaźnika informującego mózg o zasobach tkanki tłuszczowej. Jeżeli zapasy są wysokie, komórki tłuszczowe za pomocą leptyny informują ośrodkowy układ nerwowy, że dowóz pokarmu jest wystarczający, co sprzyja zahamowaniu przyjmowania pokarmu. I odwrotnie – gdy komórki tłuszczowe opróżniają swoje zapasy, poziom leptyny spada, a jej brak jest informacją dla mózgu, że pora coś zjeść. Kiedy poznano ten mechanizm wysunięto hipotezę, że u osób otyłych najprawdopodobniej występuje zbyt niski poziom leptyny, co w efekcie rzutuje nadmiernym apetytem. Niestety, rozpoczęte badania tego nie potwierdziły. Co więcej okazało się że komórki tłuszczowe u osób otyłych produkują bardzo duże ilości leptyny, a mimo to mają one wciąż problem z nadmiernym łaknieniem. Dalsze prace badawcze wykazały, że problem tkwi zupełnie w czymś innym – kiedy poziom leptyny utrzymuje się na zbyt wysokim poziomie, komórki mózgowe przestają być wrażliwe na jej działanie, w efekcie czego wciąż wyostrzają apetyt. Zatem nie brak leptyny, lecz oporność mózgu na leptynę okazuje się jedną z głównych przyczyn wzmożonego łaknienia. . Znacznie bardziej przyjazne dla leptyny okazują się komórki nabłonka jelitowego, dla których białko to może być ważnym czynnikiem wzrostu, pobudzając ich podział. Niestety ta forma „sympatyzowania” ma jedną poważną wadę – może prowadzić do rozwoju raka. Wszystko wskazuje na to że nadmiar leptyny, którego wydzielaniu sprzyjają dodatkowo insulinooporność, wysoka podaż cukru i tłuszczu w diecie oraz żeńskie hormony estrogeny, zwiększa zachorowalność na nowotwór jelita grubego. Na szczęście okazuje się, że ryzyko rozwoju niebezpiecznych zmian możemy zminimalizować prawie do zera zwiększając aktywność fizyczną. Kilkadziesiąt minut systematycznych zajęć sportowych dziennie powoduje obniżenie poziomu tkanki tłuszczowej, spadek zawartości leptyny, oraz zmniejszenie jej niebezpiecznego oddziaływania na komórki nabłonka jelitowego. Co więcej, dzięki aktywności fizycznej, z leptyną chętniej współpracują komórki mózgowe, co pomaga unormalizować nadmierny apetyt i obniżyć nadmiar kalorii w diecie

Tajemnicza ochrona

Kluczową rolę w procesie wzrostu oraz podziału komórek odgrywa hormon wzrostu, a dokładniej mówiąc produkowane pod jego wpływem specjalne związki zwane somatomedynami. Szczególnie aktywnie udziela się jeden z nich o nazwie: IGF-1. W organizmie jest on transportowany w połączeniu ze specjalnymi białkami, które przewożą go w odpowiednie miejsca w organizmie. Jak się okazuje, pewne czynniki takie jak np. nadmiar insuliny (tow. otyłości), może upośledzać wytwarzanie białek transportujących, w efekcie czego zupełnie wolny IGF-1 może stawać się niebezpieczny, przyczyniając się między innymi do mutacji zdrowych komórek, a także pobudzania komórek rakowych i hamowania ich śmierci (apoptozy). Tak więc szczególnie niebezpieczny może być fakt spadku w organizmie ilości białek transportowych, które nie tylko odpowiadają za prawidłową dystrybucję IGF-1 ale także kontrolują jego działanie na organizm. W razie zaistniałej potrzeby mogą także odrywać IGF-1 od komórek jak również pobudzać niszczenie i rozrastanie się ognisk nowotworowych. Osoby które mają w organizmie wyższy poziom białek transportujących IGF-1 są w mniejszym stopniu narażone na raka. Dowiedziono, że, jednym z kluczowych czynników umożliwiających wzrost syntezy tych niezwykle ważnych przenośników białkowych jest systematyczna aktywność fizyczna, która dodatkowo może prowadzić także do obniżenia samego IGF-1. Warunkiem utrzymania właściwego stężenia białek transportowych, obok aktywności fizycznej jest jednak odpowiednia kaloryczność i odżywczość diety, gdyż w stanach dużego wysiłku fizycznego, połączonego ze zbyt rygorystyczną dietą poziom tych białek może ulec niebezpiecznemu obniżeniu

Hormony płciowe

Jednym z kierunków działań męskich (androgenów) i żeńskich hormonów (estrogenów) w organizmie jest stymulowanie podziałów komórkowych, a jak wiadomo, wszystko co pobudza do wzrostu może także grozić wywołaniem raka. Ryzyko rozwoju zmian nowotworowych jest szczególnie niebezpieczne w warunkach zaburzeń w gospodarce hormonalnej. U kobiet mogą one prowadzić do wzrostu ryzyka raka piersi, u mężczyzn – prostaty. Jest wiadome, że im więcej hormonów w organizmie a także im dłuższy czas ich działania, tym ryzyko rozwoju nowotworu jest większe. Proces nadmiernej ekspozycji organizmu na działanie hormonów płciowych jest szczególnie niebezpieczny u kobiet. Wykazano, że im dłuższy okres pomiędzy pierwszą a ostatnia miesiączka w życiu kobiety, tym większa podatność na nowotwór. Mniejszym ryzykiem objęte są więc kobiety które późno zaczęły miesiączkować oraz o których wcześniej wystąpiła menopauza, gdyż organizm ich krócej narażony był na działanie estrogenów. Poziom żeńskich hormonów zaczyna opadać dopiero w wieku przekwitania, ale niestety nie zawsze jest to proces tak widoczny. Jeżeli kobiety po 50 roku utrzymują nadwagę, znaczne ilości estrogenów może produkować tkanką tłuszczową (estrogeny pozagonadowe), która jednocześnie sprzyja przemianom żeńskich hormonów w niebezpieczne związki promujące wzrost zmian nowotworowych. Jest wiec jasne, że zwiększenie aktywności fizycznej, która wpływa na obniżenie masy tłuszczowej ciała będzie sprzyjać hamowaniu inicjowania i rozprzestrzeniania się ognisk rakowych. Co więcej, okazuje się że wysiłek fizyczny dodatkowo sprzyja przekształcaniu estrogenów w związki nie wykazujące działania pronowotworowego. Warto także wiedzieć, że im wcześniej zadbamy o ruch tym lepiej. Rozpoczęcie regularnych ćwiczeń fizycznych o młodych dziewczynek koreluje z późniejszym pojawieniem się pierwszej miesiączki, co w efekcie skraca czas ekspozycji organizmu na estrogeny.

Wzmocnienie obrony

Każdego dnia nasz organizm narażony jest na działanie rozmaitych czynników sprzyjających pojawieniu się raka. Z punktu widzenia profilaktyki antynowotworowej, ważne jest nie tylko by omijać je szeroką drogą, ale także pomagać organizmowi w ich zwalczaniu. Za skuteczną obronę naszego ustroju odpowiada przede wszystkim dobrze funkcjonujący system odpornościowy. Okazuje się, ze siła jego obrony w dużej mierze zależy od naszej aktywności fizycznej. Już od dawna znany jest wpływ wysiłku fizycznego na funkcjonowanie układu immunologicznego, zwłaszcza na działanie limfocytów T i B – głównych zabójców komórek nowotworowych, a także poziom interleukiny-1 – substancji za pomocą której porozumiewają się komórki obronne. Aktywność fizyczna stymuluje także pracę specjalnych enzymów niszczących wolne rodniki – niezwykle agresywne cząsteczki chemiczne odpowiedzialne za rozwój wielu niebezpiecznych form raka, a także hamuje działanie różnych czynników wzrostu, od których zależy rozwój nowotworów złośliwych. Rozpatrując te wszystkie złożone mechanizmy wpływu aktywności fizycznej na proces hamowania rozwoju nowotworów, nie sposób oprzeć się stwierdzeniu, że wysiłek fizyczny może okazać się najlepszą szczepionką i lekarstwem na raka. Podobnego zdania są także eksperci. Według jednej ze światowych organizacji badań nad rakiem: World Cancer Research Fund, zebrane dowody naukowe upoważniają umieścić aktywność fizyczną na liście najważniejszych czynników antynowotworowych.

autor: dr Dariusz Szukała

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Ptasi móżdżek

Czerw 25, 2014 Ciekawostki

W porównaniu ze ssakami ptaki mają stosunkowo małe mózgi. U wielu gatunków szara substancja zajmuje w głowie mniej miejsca niż oko. Mimo to mieści się ...

czytaj więcej

Rak boi się wysiłku

Czerw 25, 2014 Ciekawostki

Jeżeli w najbliższym czasie nie zadbasz o większą porcję ruchu, masz niewielkie szanse umknąć chorobie nowotworowej. Co trzecia osoba po 40 roku życia, prowadząca siedzący ...

czytaj więcej